wtorek, 26 lutego 2013

1. Obowiązek.


Dobra, jest pierwszy rozdział. Początki są najtrudniejsze, ale obiecuję, że później będzie lepiej. Mam nadzieję xD. I wybaczcie literówki jeśli jakieś się napatoczą. 

***        

- Więc...Tak po prostu powiedzieli ci, że masz wyjść za mąż? Bez żadnych wyjaśnień? - kiwnęłam głową, wycierając mokre policzki. Moja starsza  siostra, Yemin westchnęła ciężko i wstała z kanapy, na której siedziałyśmy. 
       - Serio? Małżeństwo? Wiesz chociaż kto to jest? - spojrzałam na Daesunga, męża mojej siostry, który miał nieco zdezorientowany wyraz twarzy. 
       - Nnnie wieeem - zaszlochałam i wybuchnęłam jeszcze większym płaczem. 
       - Cholera - zaklęła Yemin. Była wściekła na swoich rodziców. Jak oni mogli to robić własnej córce? 
       - Spokojnie - mruknął Daesung, wstając i obejmując swoją żonę. Yemin była w 6 miesiącu ciąży i nie powinna się denerwować.  Mogłam do nich nie przychodzić. Wiedziałam, że napewno nie odprawią mnie z kwitkiem i w istocie wyglądali na przejętych moją sytuacją, ale nie chciałam stresować Yemin. Westchnęłam ciężko i jeszcze raz wróciłam myślami do tamtego wydarzenia.


       - Taerim, kochanie, możemy z tobą porozmawiać? - zapytała się mnie mama. Kiwnęłam głową i usiadłam naprzeciwko nich w jadalni. Hyeri, moja młodsza siostra, leniwie jadła spóźniony obiad, ponieważ dopiero co wróciła z treningu wushu. 
       - Widzisz, Taerim, ostatnio nasza firma nie radzi sobie najlepiej - zaczęła, a ja zmarszczyłam brwi. Nie zapowiadało się zbyt kolorowo. - Popadliśmy w długi i nie damy sobie rady bez niczyjej pomocy. I tutaj zaczyna się twoja rola. Właściciele K.Industry, Kim Soosun i Seungjae, zgodzili się nam pomóc, jeśli wyjdziesz za ich syna. Ale to nie jest pytanie, córeczko. 
Hyeri zakrztusiła się jedzeniem, a ja tylko wpatrywałam się tępo w stół. Czy ja dobrze słyszałam? Czy ona właśnie próbuje mnie zmusić do małżeństwa z kimś o kim nie mam zielonego pojęcia?
       - Ty chyba nie mówisz poważnie - mruknęłam, patrząc na nią spod grzywki. Hyeri obserwowała nas z zainteresowaniem. Mama spuściła lekko głową i złapała mnie za rękę, myśląć, że ten matczyny gest mi ulży. 
       - Niestety nie mamy innego wyjścia kochanie. Wyjdziesz za syna Kimów czy tego chcesz czy nie. - odezwała się i nie patrząc na mnie, wstała i wyszła. Poczułam, że moje oczy wilgotnieją. Ze wszystkich moich sióstr to ja byłam najbardziej przywiązana do rodziców i byłam na każdą ich zachciankę, co oni wykorzystywali. Bałam się im odmówić. Bałam się, że wtedy stracę ich łaskę. Ale w tej chwili nie żałowałam niczego bardziej, niż tego, że nie mogę się im postawić.
       - Taerim... - zaczęłam Hyeri, ale nie dałam jej skończyć. Wybiegłam z domu, nie biorąc nawet płaszcza. Ledwo wszystko widziałam, przez łzy, które nieprzerwanie leciały mi z oczu. W tym momencie było tylko jedno miejsce, do które przychodziło mi na myśl - dom Yemin.


       - I co zamierzasz teraz zrobić? - spytała Yemin i usiadła obok mnie, kładąc mi rękę na plecach. 
       - Czy to nie oczywiste? - mruknęłam. - Nie mam wyjścia. Zrobię to, skoro ma to pomóc naszej rodzinie. 
Obydwoje popatrzyli na mnie zdziwieni. Yemin westchnęła ciężko, ale pokiwała głową ze zrozumieniem.
       - Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Dlaczego nie Miyoung? - odezwał się Daesung. Yemin mrugnęła kilka razy i spojrzała w okno zamyślona.
       - Masz rację. Dlaczego nie Miyoung? Jest starsza od ciebie. 
       - Może to dlatego, że myślą, że jestem bardziej 0dpowiedzialna i bardziej się do tego nadaję? Znasz Miyoung, ona nic nie bierze na poważnie. - stwierdziłam, chociaż nie wiedziałam jak mogę się bardziej nadawać do małżeństwa. Wciąż dziwnie było mi o tym myśleć. W końcu miałam dopiero 18 lat i do tej pory nie myślałam o małżeństwie. To znaczy, chciałam kiedyś wyjść za tego jedynego, ale teraz, gdy jeszcze nawet nie skończyłam szkoły...
       - Taerim...jesteś pewna, że chcesz to zrobić? Małżeństwo to naprawdę poważna sprawa i musisz to przemy...
       - Podjęłam już decyzję. Nie mogę zawieść rodziców. - przerwałam jej. Odkąd pamiętam zawsze byłam posłuszna rodzicom, ale to nie tak, że byłam przez nich rozpieszczana, a wręcz przeciwnie. Nie ważne jak bardzo się starałam, zawsze było niewystarczająco. Moje wyniki w nauce też nie były zachwycające. Chciałam, żeby kochali mnie tak mocno, jak ja kocham ich, ale nigdy nie słyszałam, żeby zdobyli się na "kocham cię" lub "jesteśmy z ciebie dumni" do Yemin, Hyeri i Miyoung, a już tym bardziej do mnie. Jednak wiedzieli, że to mi najbardziej zależało na zbliżeniu się do nich, mimo, że nie byłam najmłodsza i wykorzystywali to. Za każdym razem jak ktoś musiał ich wyręczyć w papierkowej robocie, byłam to ja. Gdy trzeba było im coś załatwić, ja się tym zajmowałam.
To małżeństwo...wiedzieli, że Miyoung im odmówi, więc powierzyli to mnie. Tak bardzo chciałam, żeby chociaż raz, powiedzieli, że dobrze się spisałam i, że mnie kochają...Może myślałam, że jeśli zgodzę się wyjść z ich syna to to zrobią?
       - Wybaczcie, że was niepokoiłam, miałam mętlik w głowie, nie wiedziałam co robić. - powiedziałam, wstając z kanapy. 
       - I to jest naprawdę to, co chcesz zrobić? Wyjść za mąż w wieku 18 lat, za człowieka, którego nie znasz, nie wiesz jak wygląda, ile ma lat i...
       - To nie tak, że chcę to zrobić. To mój obowiązek. 

***

Gdy wróciłam do domu było już całkiem późno, a jedyną osobą, która krzątała się po dolnym piętrze była nasza pokojówka, Kyungmi. Właściwie mieliśmy dwie pokojówki. Jedna pracowała od rana do południa i nazwała się Haeji, a druga od południa do wieczora i była nią właśnie Kyungmi. Mieliśmy także szofera, chociaż matka z ojcem i tak mieli własne, osobne samochody. Szofer zwykle rozwoził nas do szkoły, ponieważ rodzice nigdy tego nie robili. To nie tak, że zawsze rano są zajęci. To po prostu za dużo zachodu. 
Przywitałam się z nią grzecznie i wspięłam się po spiralnych schodach na trzecie piętro. Na pierwszym był salon, kuchnia, łazienka i jadalnia, na drugim sypialnia rodziców, dużo większa jadalnia (w razie jakiś przyjęć), biblioteka i pokój gościnny, a na trzecim piętrze były sypialnie moje, moich sióstr i łazienka. W odróżnieniu do rodziców, nie miałyśmy osobistych łazienek, więc usiałyśmy mieć jedną, główną, która była powodem wielu sporów, chyba można się domyśleć dlaczego. Pokój Yemin, który był na drugim piętrze, został podzielony na pół i przerobiony na pokój gościnny i mini łazienkę. 
Nasz dom ogólnie utrzymany był w jasnych kolorach. Przeważał biały. Na szczęście mogłyśmy sobie z siostrami osobiście zaprojektować pokoje, chociaż takiej Hyeri nie trzeba nic więcej do szczęścia oprócz łóżka i laptopa. 
Weszłam do swojego 'królestwa' i z głośnym westchnienim walnęłam się na łóżko. Dwie ściany były pomalowane na jadny brązowy, a pozostałe dwie na miętowy. Tworzyło to niesamowity efekt. Miałam także wyjście na balkon. Na panelach leżał puchaty, biało-brązowy dywan, na którym zwykle odrabiałam pracę domową. Oprócz kolorów ścian i kilku nowych mebli nie zmieniło się tu zawiele, odkąd byłam dzieckiem. Na łóżku wciąż leżały tony pluszaków (głównie owieczki i pandy), a na szafce nocnej stała lampka-pikachu, która, gdy wcisnęło się odpowiedni przycisk, mówiła "pika, pika!". Naprawdę świetne. 
Nie ma tutaj zbyt dużej przestrzeni, ponieważ pokój jest mały, ale dla mnie był jak znalazł. 

Wtuliłam się w jednego z pluszaków i przymknęłam oczy. Niby powiedziałam Yemin, że jestem pewna mojej dezycji, ale czy tak było? Czułam się fatalnie. Byłam zmęczona i nie chciałam już dzisiaj o niczym myśleć, ale cały czas coś ściskało mnie w żołądku, nie dając mi ani na chwilę zapomnieć o mojej powinności. Mimowolnie zaczęłam wyobrażać sobie jak będzie wyglądał mój przyszły mąż. Intuicja mówiła mi, że to jakiś 30 letni prawiczek i maminsynek, którego nikt nie chce i dlatego muszą szukać mu żony w taki sposób. Zacinęłam mocno powieki i pokręciłam gwałtownie głową, jakby to miało usunąć ten obraz z moich myśli. K.Industry było największą koreńską firmą, która działa na rynku od jakiś 25 lat i świetnie sobie radzi. Nigdy nie interesowałam się takimi sprawami, więc oprócz podstawowych informacji nie wiem nic więcej. A teraz żałuję, że nigdy nie słuchałam, gdy rodzice o nich mówili. Jeśli mam być szczera to ojciec i matka ich nienawidzili. K.Industry stanowili dla naszej firmy nie lada przeciwnika, a i bez tego nie byliśmy drudzy w kolejce. Zaraz po firmie Kim'ów była firma Shin'ów, których córka chodzi ze mną do klasy (suka), a po firmie Shin'ów była rodzina Lee i tak dalej. Na dziesięć największych i najlepiej prosperujących firm, my jesteśmy szóści. Nawet na tym miejscu w rankingu, rodzice zarabiają krocie, a my jesteśmy obrzydliwie bogaci. Osobiście podchodzę do tego obojętnie, ale na przykład Miyoung korzysta jak może, chociaż nie jest rozpuszczona.
Moje przemyślenia przerwało ciche pukanie do drzwi, które po chwili otworzyły się, a do środka wsunęła się Hyeri, a zaraz za nią Miyoung. Obydwie z bardzo poważnymi minami kroczyły w moją stronę. Patrzyłam na nie nieco skołowana, dopóki nie usiadły jedna po mojej prawej stronie, a druga po lewej. Spojrzały na siebie, póżniej na mnie i znów na siebie i wtedy się zaczęło. Dosłownie rzuciły się na mnie i zaczęły łaskotać, śmiejąc się przy tym wesoło. Zwijałam się na łóżku ze śmiechu, nie mogąc złapać oddechu. 
       - W-wyy-wystarczy! - wymamrotałam, między napadami śmiechu. W końcu, gdy zauważyły, że mam już naprawdę dość odsunęły się ode mnie i przybiły sobie piątkę. Chichotałam jeszcze chwilę, po czym spojrzałam na Hyeri i Miyoung, które mimo uśmiechów wyglądały na zatroskane. 
       - Dzięki, dziewczyny - uśmiechnęłam się do nich i poczołgałam się kawałek w ich stronę, żeby się przytulić. Siedziałyśmy tak chwilę, wtulone w siebie i mimo, że mogło wyglądać to na niezbyt wygodną pozycję, dla mnie była idealna. 
       - Unnie... - zaczęła Hyeri. - Pamiętaj, że możesz na nas liczyć. Na mnie, na Miyoung unnie i na Yemin unnie. 
       - Wiem Hyeri, wiem - szepnęłam. Nie myślałam, że coś jeszcze w dniu dzisiejszym może poprawić mi humor, a już szczególnie moje nieznośne siostry, które nigdy nie robiły nic oprócz drażnienia mnie, ale gdzieś tam głęboko, liczyłam, że przyjdą do mnie i spróbują pocieszyć. Nie pomyliłam się. Naprawdę je kocham i uwielbiam te momenty, w których robią się z nich ciepłe kluchy i zaczynamy się przytulać i słodzić sobie nawzajem. Niestety rzadko się to zdarza, chociaż ani trochę mi to nie przeszkadza. Wiem, że za tymi wszystkimi złośliwościami i uszczypliwościami, troszczymy się o siebie nawzajem. 
       - Więc to prawda? Wychodzisz za mąż? - spytała Miyoung. Hyeri spojrzała wymownie w sufit, a ja uśmiechnęłam się lekko, widząc jej reakcję. 
       - Tak, to prawda. - potwierdziłam, kiwając głową. Miyo, jak czasem nazywam Miyoung, gdy nie chce mi się wymawiać jej imienia w całości, spojrzała na mnie z zadziornym uśmieszkiem. 
       - Pewnie to jakiś stary, pryszczaty gbur, który tylko czeka na waszą noc poślubną! - droczyła się Hyeri, a Miyoung jej przytakiwała. Zmarszczyłam brwi i pacnęłam je obie w tył głowy, ale nie odsunęłam się. Zamiast tego położyłam się i pociągnęłam je obie za sobą tak, że teraz wszystkie leżałyśmy blisko obok siebie. Miałam ogromne łóżko, więc nie było nam ciasno. 
       - Zobaczymy jak będą wyglądali wasi mężowie - parsknęłam. - Już to widzę. 
       - Widzisz to samo ciacho co ja? - Miyo westchnęła i z błogim uśmieszkiem wcisnęła się bardziej w poduszkę. 
       - Ja go widzę - oznajmiła Hyeri z tym samym wyrazem twarzy co u Miyoung. - Ten uśmiech...
       - O taaak...
       - Nie no, serio? - uniosłam brew, nie mogąc załapać, jaki jest tego cel. Miyoung jeszcze jestem w stanie zrozumieć ale Hyeri? Co się dzieje z tą dzisiejszą młodzieżą? 
Dalszą konwersację przerwało nam trzaśnięcie drzwami i głośne rozmowy. 
       - Oho. - mruknęła Hyeri, siadając. Za jej przykładem poszłą Miyo, a zaraz za nią ja. Hyeri nieco spięła się, gdy usłyszała ciężke kroki na schodach. Miała dopiero 12 lat, a i tak nieustannie kłóciła się z rodzicami, a właściwie tylko z matką, bo odkąd ojciec ją uderzył, dwa miesiące temu, więcej się do niego nie odezwała. Nasza rodzina może i wygląda idealnie z zewnątrz, ale mało kto wie co dzieje się u nas prywatnie. 
Chwilę póżniej drzwi otworzyły się drzwi, a ojciec pewnym krokiem wszedł do mojego pokoju, a za nim matka. 
       - Widzę, że zmądrzałaś i wróciłaś zanim osobiście się po ciebie wybraliśmy. - powiedział chłodno mój ojciec, nie patrząc na mnie, tylko rozglądając się po pokoju. Bądź co bądź, nie było go tu już ładnych parę lat. Zwykle przesiadywał w swojej firmie, a nawet jeśli był  w domu i coś ode mnie chciał to ja musiałam pójść do niego, nie na odwrót. Mój ojciec był człowiekiem zimnym i sarkastycznym. Najbardziej interesowały go pieniędze, a rodzina szła drugorzędnym torem.
       - Jutro o 18 masz być gotowa. Idziemy do restauracji w centrum, żeby spotkać się z Kim'ami. - tym razem odezwała się matka. Nie była tak kompletnie pozbawiona uczuć jak ojciec, ale było widać, że męczy się w tym związku i gdyby nie to, że ma z ojcem wszelkie wygody to napewno by się już rozstali. Niby innteresowała się naszymi osiągnięciami, chociaż podchodziła do tego raczej lekceważąco, jakby robiła to z łaski, ale żadna z nas nigdy nie narzekała. - A teraz idźcie już spać. Jest późno.
I z tymi słowami opuścili mój pokój. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, przerwana przez Hyeri, która znów powróciła do swojego "bitch face'a" jak to nazywamy z Yemin i Miyoung i czasem śmiejemy się też, że nauczyła się tego od Krisa, starego kolegi Yemin, z którym chodziła za licealnych czasów. Ale teraz nie było to ani trochę zabawne. Cały nastrój prysł jak bańka mydlana. 
       - Pójdę już - mruknęła Hyeri i wyszła, nie czekając na naszą reakcję. 
       - Ja też już będę się zbierała - Miyoung poklepała mnie po plecach z uśmiechem i także wyszła. Nie miałam siły brać prysznica, więc szybko przebrałam się w pidżamę i wskoczyłam pod ciepłą pieżynę. Przytuliłam do siebie kilka pluszaków i próbowałam zasnąć, ale im bardziej bliżał się ranek, tym bardziej nie mogłam zasnąć. Brzuch mnie bolał z nerwów i co chwilę przewracałam się z boku na bok. Dopiero około 6 nad ranem udało mi się zasnąć, ale ani na chwilę nie przestawałam myśleć o tym, czym ostatecznie podjęłam dobrą decyzję i jak będzie wyglądać, już dzisiejsze, spotkanie. 

Bohaterowie.

Witam! ^^. Na tymże blogu będę pisała opowiadanie (głownie) o koreańskim zespole Block B, ale pojawią się także osoby z innych grup. Rozdziały będą się pojawiały mniej więcej raz na tydzień. Mam nadzieję, że wam się spodoba, a tymczasem przedstawię wam bohaterów ^^. 

Park Taerim.  Niskie, płaskie i zakompleksione stworzenie. Jest córką jednych z najbardziej wpływowych ludzi w Korei Południowej, których działalność podupada. Taerim to niesamowicie niezdarna, kiepsko kojarząca fakty i przede wszystkim fatalna z matematyki dziewczyna. Przez jej całe 18 letnie życie próbowała zbliżyć się do rodziców, którzy skupiali się jedynie na interesach, a ich czwórką dzieci zajmowała się opiekunka. Nie dorastała ona w ciepłej, rodzinnej atmosferze jak większość dzieci, ale była wychowywana surowo i konsekwentnie. Zawsze była tą córką, która najbardziej starała się o względy swoich opiekunów, co zostało jej po dziś dzień i przez to ma dużo więcej obowiązków. Rodzice lubią ją wykorzystywać, ponieważ wiedzą, że im nie odmówi. Taerim jest uparta i często nie wie czego tak naprawdę chce, ale ma złote serce. Nie jest zbyt pamiętliwa i to jedna z jej największych zalet. Niestety, naiwność i łatwowierność to coś co już nie raz sprowadzało na nią kłopoty.  

               
  Kim Yukwon.   
Yukwon, dla tych, którzy go nie znają, może wydawać się chłodny, arogancki i złośliwy, ale w rzeczywistości jest zupełnie inny. To słodki, troskliwy i zabawny chłopak. On w odróżnieniu do Taerim, dorastał otaczany miłością swoich rodziców. Od dziecka przygotowywany był do przejęcia obowiązków w firmie jego ojca. Rzadko traktuje rzeczy poważnie, ale  gdy sytuacja tego wymaga, potrafi się przystosować. Nie lubi irytujących ludzi, a Taerim od razu mu się taka wydała. Yukwon jest skory do zazdrości, ale nie zaborczy. Nie  jest złym człowiekiem i często pomaga nawet swoim wrogom.



    Park Kyung. Przyjaciel Yukwona i Taerim. Wesoły, kochany chłopak, któremu niestety ciężko jest odróżnić miłość od przyjaźni. Skory jest do przytulania i całowania. Ma on 20 lat. Łatwo jest go sobie owinąć wokół palca, a on nawet nie zauważa, że jest wykorzystywany. Mimo swojego ciepłego i raczej ciapowatego przystosowania, potrafi być chłodny i czasami nawet nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo rani tym ludzi wokół siebie. 




Park Miyoung.
Miyoung jest  starsza od Taerim o rok. Ma lekkie podejście do życia, kieruje się sercem, a nie rozumem i często tego żałuje. Typowa z niej imprezowiczka, uwielbia ubrania, kosmetyki i rożne inne dziewczęce dodatki, ale w żadnym wypadku nie jest płytka. Miyoung  to optymistka, która niebezpieczeństwo ma za nic. Dla swoich sióstr stara się być jak najbardziej pomocna i często daje im do zrozumienia, jak bardzo są dla niej ważne. 




    Lee Changsun (Joon). Najlepszy przyjaciel Taerim. Znają się od pieluchy i nikomu nie dałby jej skrzywdzić. Jest on rok starszy od głównej bohaterki. Changsun to typowy "skinship monster". Uwielbia przytulać, całować, molestować wszystkich wokół, a w szczególności Taerim. Rzadko kiedy jest poważny. Romantyk. Chodzi ze szkolnym wrogiem Taerim #1. Hyunah. 



Park Hyeri.
Najmłodsza z sióstr Park. Ma 12 lat i najgorsze stosunki z rodzicami. Pół swojego życia spędziła przed laptopem, a drugie pół na treningach wushu. Nie lubi przebywać w domu. Aspołeczna, chłodna i cicha dziewczyna, która nie cierpi, gdy ktoś wtrąca się w jej sprawy. Dla swoich sióstr jest taka sama, ale  ma takie chwile w życiu, kiedy po prostu potrzebuje przytulenia, a w takich momentach zawsze może liczyć na swoje rodzeństwo. 





 Park Yemin. Najstarsza z sióstr. Ma 22 lata i męża, Daesunga. Spodziewają się oni dziecka. Yemin jest porywczą, ale kochaną osóbką. Lubi, gdy wszystko jest tak jak ona chce, ale potrafi pogodzić się z tym, że ktoś może wiedzieć lepiej. Jako ta najstarsza, ma wielki autorytet u swojego rodzeństwa. Niestety, Yemin nie mieszka już z rodzicami, więc ich kontakt jest ograniczony.