sobota, 6 kwietnia 2013

4. Kolejny zawód.


Oto i rozdział~! Również bardzo długi. A tak w ogóle to wybaczcie czcionkę, ale zdziczała i nie mogłam jej ogarnąć ._. Enjoy~

***

Na drugi dzień szłam do szkoły pełna nowych postanowień. Jak na kogoś kto nie spał praktycznie całą noc, byłam wyjątkowo wesoła. Wiele rzeczy przemyślałam sobie przez ten czas, a szczególnie słowa Hyeri. Miała rację, że to zależy ode mnie. Od tego, jak będę postępować. Postanowiłam podjąć ryzyko. Postanowiłam znosić Yukwona. Nie ważne, jak bardzo będzie mnie irytował i utrudniał mi życie, pokażę mu, że tak łatwo się mnie nie pozbędzie. Zrobię to dla rodziców. Tylko i wyłącznie dla nich. 
Szczerze powiedziawszy byłam z siebie dumna. Dumna, że byłam w stanie podjąć decyzję, która prawdopodobnie zmieni całe moje życie, a byłam gotowa nieść jej brzemię. Czułam, że z dniem dzisiejszym zaczyna się nowy etap w moim życiu, pełny przeszkód i zawodów, ale jestem zmotywowana by stawić im czoło! 
       - Taerim! Zaczekaj Taerim! - odwróciłam głowę i uśmiechnęłam się, widząc Joona biegnącego w moją stronę. - Taerim przepraszam!
       - Nie masz za co przepraszać Changsun. Przemyślałam to co mi powiedziałeś i wiem, że masz rację. - Powiedziałam powoli, starając się odpowiednio dobrać słowa. - Ale przemyślałam także parę innych rzeczy i doszłam do wniosku, że podejmę ryzyko. Jeśli życie kopnie mnie w tyłek to dobrze. Będę miała przestrogę na przyszłość, ale teraz, chcę udowodnić, że mogę temu podołać. 
       - Ty nic nie musisz nikomu udowadniać Taerim. - przytulił mnie. - Od początku wiedziałem, że dasz sobie radę, bez względu na to, jaką podejmiesz decyzję, ale musisz zrozumieć, że nie chcę, żebyś była nieszczęśliwa. 
       - Rozumiem Changsun, rozumiem. 


Cały pierwszy tydzień i kolejny czwartek szkoły minął mi bez większych rewelacji. Nos miałam już kompletnie zagojony, z Joonem znów świetnie się dogadywałam i nawet jego dziewczyna nie była w stanie zepsuć mi humoru. No i wciąż nie miałam wątpliwości, jakoby moja decyzja, którą podjęłam kilka dni temu, była zła. Jednakże było dla mnie nieco dziwne, że rodzice nie organizują mi i Yukwonowi żadnych spotkań integracyjnych. Mimo wszystko nie spcjelanie mi się do nich śpieszyło, więc wolałam nie poruszać tematu. Tata i mama ostatnio chodzą o wiele szczęśliwsi. Podobno  powoli stajemy na nogi (oczywiście z pomocą K.Industry, którzy współpracę potraktowali bardzo poważnie i od razu przystąpili do wspierania naszej firmy). A ich szczęście, stało się teraz moim szczęściem. 

Dzisiaj jest piątek. Dokładnie za 5 minut kończy się ostatnia lekcja, a ja, jak to każdy uczeń, tylko na to czekałam. Gdy zadzwonił dzwonek cała dzieciarnia zerwała się z miejsc i dosłownie wybiegła z klasy, nie dając nauczycielowi zadać pracy domowej. Był to starszy człowiek ze szkłami w okularach wielkości denek od słoików, który cały czas grozi, że przestanie być dla nas taki dobry albo, że pójdzie na emeryturę. Jakby kogoś to obchodziło. 
Klasę opuściłam jako ostatnia. Zawsze tak robiłam. Czekałam aż większość uczniów opuści szkołę, żeby nie było aż tak wielkiego tłoku, którego wręcz nienawidziłam. Gdy już część towarzystwa wypłynęła na zewnątrz, szybko zmieniłam buty i wyszłam ze szkoły. W progu spojrzałam na kilka dziewczyn, które stały w grupce, blisko wyjścia i szptały coś do siebie wskazując na kogoś opierającego się o ścianę szkoły. Uniosłam brew, ale nie wnikałam tylko szybkim krokiem ruszyłam w stronę bramy.
     - Hej! Czekaj! - doszło do mnie czyjeś wołanie. Nie byłam pewna czy to do mnie, ale instynkt kazał mi się odwrócić. W moją stronę biegł jakiś chłopak średniego wzrostu z delikatnymi loczkami na włosach. Mimo swojego słodkiego wyglądu, był raczej starszy ode mnie. Co on mógł ode mnie chcieć? 
     - Park Taerim? - spytał. Kiwnęłam głową na tak. - Pójdziesz ze mną.
I pociągnął mnie za rękę. 
     - Hej! Co robisz?! Puść! - krzyknęłam. 
     - Ciii - uciszył mnie. - Za chwilę ci wszystko wyjaśnię! Tylko proszę, bądź cicho!
Postanowiłam być posłuszna i nie odezwałam się więcej. Gdy tylko przekroczyliśmy bramę szkoły, puścił mój przegub by chwilę później złapać mnie za dłoń. Przestał mnie także ciągnąć i szliśmy spokojnie. Jego dłoń była, duża ciepła i miękka w dotyku. Spojrzałam w jego stronę, lekko czerwona na twarzy (ze zmęczenia oczywiście!), co pochwili i on uczynił. Uśmiechnął się do mnie słodko, a ja poczułam jak palą mnie policzki, tym razem już nie ze zmęczenia.
      - Wybacz za tą akcję - powiedział z lekko zawstydzony, drapiąc się po karku. - I dziękuję, że byłaś cicho, tak jak cię prosiłem.
      - Kim jesteś? - zadałam mu pytanie, ściskając lekko jego rękę, ponieważ dziwnie ty wyglądało, gdy on ją trzymał, a ja nie. Spojrzał na nasze splecione dłonie i milczał jeszcze przez chwilę.
      - Nazywam się Kyung. Park Kyung. Jestem przyjacielem Yukwona i przyjechałem cię odebrać, ponieważ on nie miał czasu, a mieliście się dzisiaj spotkać... - mruknął. - Myślałem, że wiesz, że mam przyjechać. 
      - Świetnie było było - prychnęłam. - Dlaczego nikt mi nie powiedział?
      - Nie mam pojęcia, Taerim. Mi powiedział, że wszystko wiesz, więc byłem nieco zdziwiony, gdy zaczęłaś krzyczeć. Jesteśmy już blisko. - oznajmił i wskazał palcem na czarnego mercedesa, stojącego na parkingu przed supermarketem. 
      - Dalej się nie dało? - zaśmiałam się. Postanowiłam zachowywać się swobodnie w jego towarzystwie i wierzyć mu na słowo, że jest przyjacielem Yukwona, chociaż wątpiłam, żeby taki buc jak on miał jakichkolwiek przyjaciół. Nie przeszkadzało mi także jego zachowanie pod szkołą, w końcu nie wiedział, że nikt mnie nie poinformował, prawda? Tak sobie mów, Taerim. Tak sobie mów. 
Kyung także się zaśmiał. Skoro już się "znaliśmy" mogłam bez zbyt dużej krępacji przyjrzeć się jego twarzy. Nie był jakoś specjalnie przystojny. Był przeciętny, ale było w nim coś, co mówiło ci, że to dobry człowiek. 
       - Wybacz, sam nie wiem dlaczego tutaj zaparkowałem. - uśmiechnął się szeroko i zmierzył mnie wzrokiem. - Chciałabyś może, żebyśmy zajechali do twojego domu? Może ci być niewygodnie w twoim szkolnym uniformie. 
Spojrzałam w dół i dopiero uświadomiłam sobie, że mam na sobie mój mundurek. Na śmierć zapomniałam. Nie chciałam paradować przed nim, czy przed Yukwonem w króciótkiej spódniczce.
       - Było by miło. - odwzajemniłam uśmiech. 

Spod szkoły do mojego domu jest 20 minut drogi, ale w towarzystwie Kyunga cały ten czas minął mi bardzo szybko. Cały czas opowiadał mi jakieś głupie historie i żarty, a ja parktycznie płakałam ze śmiechu.
Byłam także zafascynowana jego manierami. Otworzył mi drzwi, gdy wsiadałam do jego samochodu jeszcze przed marketem i otworzył mi je także teraz, gdy wysiadałam przed moim domem.
       - Może chciałbyś wejść? - zaproponowałam, nie bardzo wiedząc dlaczego to powiedziałam. - Wiesz, dałabym ci coś do picia czy coś...
Kyung patrzył na mnie przez chwilę.
       - Dobra, nie ważne, wybacz - mruknęłam, czerwona na twarzy i otworzyłam drzwi. Gdy już miałam je zamykać, Kyung delikatnie je przytrzymał. 
       - Chętnie wejdę, Taerim. - powiedział z uśmiechem. 
Zaprowadziłam go do salonu, gdzie usiadł na kanapie i zaczął rozglądać się po domu. 
       - Ładnie tu masz - zaczął. - U mnie w domu jest podobnie, tylko że bardziej kolorowo. 
Dałam mu szklankę wody, jak sobie zażyczył, a sama poszłam na górę się przebrać. Postanowiłam, że tym razem zrobię wyjątek i ubiorę się w sukienkę. W mojej szafie były tylko dwie sukienki. Jedna bardziej wieczorowa, a druga w sam raz na lato. 
Po przebraniu się szybko przeczesałam włosy i zbiegłam na dół. Nie chciałam, żeby Kyung czekał za długo. W końcu jak już robię dobre wrażenie to na całego. 
Gdy zeszłam, Kyung wstał z sofy i ponownie się do mnie uśmiechnął. 
       - Chodźmy, skoro już jesteś gotowa.

Jechaliśmy dobre 40 minut. Byliśmy teraz w samym centrum Seulu, który wręcz tętnił życiem. Mieszkałam tutaj, a i tak zawsze byłam zafascynowana tym miejscem. 
       - Gdzie my tak właściwie jedziemy? - spytałam, nie odrywając wzroku od krajobazu za oknem. Było to raczej niegrzeczne z mojej strony, że nie patrzyłam na rozmówcę, ale to była ostatnia rzecz o jakiej w tej chwili myślałam. 
       - Jesteśmy już blisko. Tutaj niedaleko jest centrum handlowe, a w tym centrum handlowym najlepsza restauracja na świecie! Często tam chodzimy z Yukwonem i chłopakami.
       - Chłopakami? Będzie tak ktoś jeszcze? - zainteresowałam się i wreszcie na niego spojrzałam. 
       - Tak. Yukwon chciał cię z nimi zapoznać. Pewnie będziesz ich często widzieć, gdy już razem zamieszkacie. 
       - ...Co? Jakie wspólne mieszkanie?! - byłam całkowicie zdezorientowana. O czym on do cholery mówił? 
       - Tego także nikt ci nie powiedział? Po tym całym bankiecie zaręczynowym macie razem zamieszkać. - powiedział, patrząc na mnie ostrożnie. - Jest to informacja potwierdzona. Byłem przy tym jak państwo Kim rozmawiali o tym z Yukwonem. 
       - Szkoda, że tylko z nim. - warknęłam. Dlaczego musiałam się tego dowiadywać od osób trzecich? Kyung nic nie powiedział, posłał mi tylko lekki uśmiech, jakby myślał, że da mi tym chociaż namiastkę wsparcia. No i mu się udało. Odetchnęłam głęboko, gdy zaparkowaliśmy przed GIGANTYCZNYM centrum handlowym. Nawet nie wiedziałam, że takie jest w Seulu.
       - Niedawno je wybudowali - oznajmił Kyung, jakby czytając mi w myślach. Tym razem także otworzył mi drzwi. 
Gdy byliśmy już w środku Kyung złapał mnie za dłoń. 
       - Nie chcę, żeby mi się zgubiła. Strasznie dużo tu ludzi. - Powiedział lekko podniesionym głosem, próbując przekrzyczeć gwar robiony przez innych. Faktycznie były ich tutaj mrowie. 
Przebiliśmy się przez tłum aż do ruchomuch schodów. Stojąc na nich musiałam mieć bardzo zafascynowany wyraz twarzy, ponieważ Kyung śmiał się ze mnie cicho. Od dziecka uwielbiałam ruchome schody. To naprawdę niezła frajda, nawet w tym wieku. 
       - Kyung...właściwie to ile ty masz lat? - spytałam. Byliśmy właśnie na czwartym piętrze, gdzie ludzi było o wiele mniej i nie musieliśmy już mówić podniesionymi głosami. 
       - W lipcu skończyłem 20. 
       - W lipcu? Którego? 
       - 8 - uśmiechnął się do mnie. 
       - Łaa...ja jestem z 2! Moglibyśmy robić razem urodzinowe party hard! - zawołałam. 
       - Tak, tak - zaśmiał się. - Więc chciałabyś świętować ze mną swoje urodziny, co? 
       - Może? - drażniłam się z nim. Kyung poczochrał mnie po włosach ze śmiechem. 
       - Nie ma sprawy, Rim. 
       - Rim? - spojrzałam na niego z zadziornym uśmieszkiem. - Więc jesteśmy już na etapie wymyślania sobie przezwisk? Dobra, czekaj aż ja ci coś wymyślę!
Kyung pokręcił głową, znów się ze mnie śmiejąc. 
       - Będę czekał z niecierpliwością - zapewnił. - Zaskocz mnie. 
Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu. 
       - Patrz - zniżył się tak, że teraz stykaliśmy się głowami i pokazał mi palcem jedną z restauracji na tym piętrze. Miała ona neonowy szyld i nie wyglądała zbyt luksusowo. - To właśnie ta restauracja. Bankrutuje, ale cieszymy się dobrym żarciem dopóki możemy.
Pokiwałam głową. Nie spieszyliśmy się wcale. Chwilę później dotarliśmy na miejsce. Kyung otworzył przede mną drzwi i po wejściu od razu zaczął rozglądać się po lokalu. 
       - O! Tam są! Chodź Rim! - pociągnął mnie delikatnie za rękę i zaprowadził do sporego stolika w koncie sali gdzie siedziało już czworo ludzi. Ale nigdzie wśród nich nie wypatrzyłam Yukwona. Czyżby nawet na spotkania z przyjaciółmi się spóźniał? Wszyscy zmierzyli nas spojrzeniami od dołu do góry.
       - No co? - odezwał się Kyung, posyłając im dziwne spojrzenie. 
       - Dlaczego...trzymacie się za ręce? - zapytał jeden z nich. Miał dłuższe włosy związane w małego kucyka z tyłu głowy. Obydwoje spojrzeliśmy na nasze splecione dłonie. Czerwona na twarzy, pierwsza wyrwałam rękę z jego uścisku. Nawet nie wiedziałam, że Kyung mnie nie puścił przez cały ten czas...Wydawało mi się naturalne, że trzymamy się za ręce, na tyle, że nawet tego nie czułam. Wariujesz Taerim. Czy jest na sali lekarz?
       - Cześć! Jestem Jihoon, ale możesz mówić mi P.O! - pierwszy odezwał się wysoki chłopak z blond włosami i od razu przytulił się do mnie, przerywając tym samym niezręczoną ciszę. Miał naprawdę silny uścisk. - Jesteś moją nooną? 
       - Nie. - zaśmiał się Kyung. Jihoon spojrzał na mnie wyczekująco. 
       - Em cześć Jihoon...oppa? - P.O wyszczerzył się do mnie szeroko i poklepał mnie mocno po plecach. 
       - Już cię lubię. 
Kolejny był ten chłopak, który zwrócił nam uwagę. Był naprawdę przystojny.
       - Jaehyo, miło poznać. - uśmiechnął się lekk0 i potrząsnął moją dłonią. Kiwnęłam mu głową, odwzajemniając uśmiech.       
       - Taeil - następny, z bandanką na czole, wstał i ucałował mnie w dłoń. Zarumieniłam się mocno na ten gest.
Wszyscy wpatrywali się teraz w ostatniego z nich, który siedział na dalej. Spojrzał na mnie krzywo.
       - Minsfjhfdhyuk - wymamrotał tak, że nic nie zrozumiałam. Zmarszczyłam brwi i pociągnęłam Kyunga za rękę, szukając pomocy. 
       - Powiedział, że nazywa się Minhyuk. Przyzwyczajaj się, on lubi mówić tak, żeby go nikt nie rozumiał. - poinformował mnie. Pokiwałam głową, chyba po raz setny tego dnia i usiadłam między Kyungiem, a Jihoonem, który od razu podsunął mi swój talerz z nawpół skonsumowanym jedzeniem. Spojrzałam na niego zdezorientowana, nie bardzo wiedząc co to ma znaczyć. 
       - W ramach przypieczętowania naszej przyjaźni jedzmy z jednego talerza! - zawołał i wręczył mi pałeczki. 
       - Eee...hehe? - zaśmiałam się niezręcznie i przesunęłam trochę w stronę Kyunga, tak, że teraz stykaliśmy się ramionami. Przerwał rozmowę z Taeilem i spojrzał na nas rozbawiony. 
       - Dlaczego się odsuwasz Taerim?! - P.O spojrzał na mnie z wyrzutem. - Nie chcesz jeść ze mną z jednego talerza?!
       - P-pewnie, że chcę... - zająknęłam się. 
       - Wystarczy Jihoon, straszysz ją - mruknął Jaehyo i przesunął talerz spowrotem w jego stronę.
       - Przecież powiedziała, że chce ze mną zjeść! Nie wtrącaj się hyung! 
Jaehyo posłał mi przepraszające spojrzenie, jakby wstydził się zachowania Jihoona. Zgadywałam, że był z nich wszystkich najmłodszy, a wszyscy musieli brać odpowiedzialność za jego głupie zachowania. 
       - Ile masz lat? - zapytał Taeil, ignorując P.O, który usilnie starał się zwrócić na siebie moją uwagę. 
       - 18 - odparłam z uśmiechem. 
       - Jesdknfskdsteś jeszlkjdfnkjdscze młoksfkjsdda... - odezwał się Minhyuk. O dziwo, tym razem zrozumiałam co powiedział. 
       - Czy ja wiem? 18 lat to wcale nie tak mało. - wzruszyłam ramionami. 
       - Dla ciebie to dużo, ale pogadamy, jak będziesz już w podeszłym wieku Taeila. - Jaehyo posłał Taeilowi znaczące spojrzenie. 
       - Nie słuchaj go! - zawołał Taeil. 
       - Wiesz, Taerim, z 30 na karku nie wszystko można już robić... - zaczęłam się śmiać, słysząc ich przekomarzanki. 
       - Taerim! No chyba mu nie uwierzysz?! - spojrzał na mnie wyczekująco.
       - No nie wiem, nie wiem... - puściłam oczko Jaehyo, na co on zachichotał. 
       - Nieee ja wychodzę! Pójdę tam gdzie mnie chcą! 
       - Na bezludną wyspę? - dołączył się Kyung. Tym razem już śmiałam się na całego, ale zesztywniałam, gdy poczułam, jak wokół mojej talii owija się para ramion.
       - Widzę, że już poznaliście moją Taerim. - zaszczebiotał Yukwon i cmoknął mnie w policzek, uśmiechając się do mnie słodko. Nie wyglądał wtedy tak źle, ale ja wiedziałam, że to tylko gra. Widać było w jego oczach, że świetnie się bawi. Odwróciłam głową w drugą stronę. 
       - Przestań. - syknęłam i strąciłam jego ręce z mojej talii. Yukwon posłał mi rozbawione spojrzenie, ale zabrał ręce i wyprostował się. 
       - Taerim. - zwrócił się do mnie. - To jest Woo Jiho, możesz mówić mu Zico. Także mój przyjaciel. 
Zerknęłam na niego i wymamrotałam powitanie. Zico oblizał usta, patrząc na mnie i szepnął coś Yukwonowi na ucho. Byłam cholernie ciekawa co on mu powiedział. 
       - Nie mówiłeś, że ta twoja przyszła żona jest taka śliczna. - uśmiechnął się Jiho i wepchnął między mnie i Kyunga. Automatycznie przysunęłam się w stronę P.O, który teraz wydawał się poważny. 
       - Zależy od gustu. - mruknął Yukwon i usadowił się obok Minhyuka. - Zaczęliście już jeść? No ej!
Yukwon wydawał się zachowywać bardzo swobodnie wśród swoich przyjaciół. Nie miał na twarzy tego irytującego uśmieszku i nie był też dla nich złośliwy. Więc jest taki tylko dla mnie.
Nie da się ukryć, że jego słowa nieco mnie uraziły. Dotknęłam miejsca gdzie zaledwie chwilę temu znajdowały się usta Yukwona. Nie wiem w co on grał, ale w ogóle mi się to nie podobało. 
Jihoon objął mnie ramieniem za szyję tak, że miałam teraz głowę pod jego pachą i zaczął czochrać mnie po włosach. 
       - Miałaś ze mną zjeść! - nadął policzki. Uśmiechnęłam się, wzięłam pałeczki, które wcześniej mi wręczył i skubnęłam kawałek mięsa z talerza, wkładając go sobie do ust. P.O zaświeciły się oczy i też zaczął jeść. 
       - Patrz Taerim! Zostawiłem ci najlepszy kawałek! - wskazał mi ostatni kawałek mięsa jaki został i przesunął go w moją stronę.
       - Dziękuję oppa! 
       - Aigooo! Jesteś taka słodka! - uszczypnął mnie w policzek. 
       - Rzygam tęczą. - mruknął Yukwon, jedząc swoją porcję, którą niedawno sobie zamówił. 
Czułam się nieco niezręcznie, ponieważ cały czas czułam na sobie spojrzenie Zico. 
       - Zastanawiam się - zaczął Jiho, wpatrując się w Yukwona. - Czy bardzo byłbyś zły gdybym ją sobie przygarnął na parę nocek? 
Zakrztusiłam się tym co miałam w ustach, gdy Zico, mówiąc to, objął mnie ramieniem. Yukwon patrzył na to z kamienną twarzą. 
       - Nie mam nic przeciwko, Zico. - uśmiechnął się ironicznie. - Ale nie przywłaszczaj jej sobie, też chciałbym mieć z nią trochę frajdy. 
       - Mhm... - wymruczał Jiho i przesunął nosem po mojej szyji. Wzdrygnęłam się i pisnęłam cicho, gdy położył chłodną słoń na moim udzie. 
       - Wystarczy. - warknął Kyung i odsunął ode mnie Zico. Sam wstał i pociągnął mnie za rękę do wyjścia.
Zatrzymał się dopiero, gdy byliśmy już całkiem daleko od tej restauracji. 
       - W porządku? - spytał. Kiwnęłam niepewnie głową. 
       - Nie powinieneś był tego robić, nic wielkiego się nie stało...
       - Nic wielkiego? Miałem patrzeć spokojnie jak cię obmacuje i rzuca jakieś aluzje? - prychnął.
       - Ale...nie będzie teraz na ciebie zły?
       - Jakoś mnie to najmniej w tym momencie obchodzi. - mruknął i zaczął iść w kierunku schodów. Wyglądał na naprawdę zdenerwowanego. 
       - K-Kyung! Poczekaj! - krzyknęłam i zaczęłam biec w jego stronę.  
       - Odwieźć cię do domu? 
       - Nie trzeba, po prostu mnie tu zostaw. I tak nie ma nikogo w domu, więc nie ma sensu, żebym wracała i się nudziła. 
Kyung chrząknął i spojrzał w bok. Otworzył usta, ale za chwilę je zamknął, jakby chciał coś powiedzieć.
       - Może...może chcesz spędzić ten czas ze mną? To znaczy...Eee...No wiesz... - zająknał się. 
       - Chętnie. - uśmiechnęłam się do niego szeroko. Bardzo przypominało mi to sytuację z wcześniej, gdy to ja zapraszałam go do domu. Kyung odwzajemnił uśmiech i złapał mnie za rękę, zaczynając swoją wesołą paplaninę.
       - Wiem gdzie możemy pójść! - zawołał, gdy już wyszliśmy z tego nieszczęsnego centrum handlowego. - Nie będziemy brali samochodu, bo to niedaleko okej? 
       - Pewnie. 

Nie całe 20 minut później doszliśmy do małej budki z lodami i goframi. Oczy mi się zaświeciły, gdy to zobaczyłam. 
       - Omg! Ty to wiesz jak dogodzić dziewczynie! - zawołałam i zostawiłam zdezorientowanego Kyunga za sobą, a sama pobiegłam zamówić sobie gofra. Wszystko było idealnie dopóki nie uświadomiłam sobie, że nie mam ze sobą pieniędzy. Tak Taerim, tak.
        - Ile to będzie kosztować? - spytał Kyung, uśmiechając się miło to starszej pani, która tam pracowała. Stałam obok niego zdumiona, gdy płacił. Chwilę później miałam w rękach mojego gofra. 
        - Ni-nie musiałeś... - wymamrotałam, gdy już usiedliśmy przy jednym ze stolików stojących obok budki. 
        - Nie miałaś pieniędzy prawda? Więc musiałem. Poza tym moja duma mężczyzny zostałaby zszargana, gdybyś za siebie zapłaciła. - zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego z uznaniem. Czy tylko mi on wydawał się idealny? 
        - Wiem! - wykrzyknęłam, a Kyung uniósł brew. - Mam dla ciebie przezwisko!
        - Mianowicie?
        - Kyu! Słodkie nieprawdaż? - zachichotałam. 
        - Zupełnie jak ty. - uśmiechnął się i kciukiem wytarł mi bitą śmietanę z kącika moich ust. Zarumieniłam się, ale nic nie powiedziałam. 
        - Więc...Kyu, ile Taeil tak naprawdę ma lat? - Kyung roześmiał się głośno. 
        - Skończy 22 we wrześniu. 
        - A Jaehyo? A Minhyuk? A Jihoon? - zasypałam go pytaniami. 
        - Jaehyo niedługo skończy 22, tak samo Minhyuk, a Jihoon ma 19. 
        - A... - zacięłam się na chwilę. - Yukwon?
        - Yukwon ma 20 lat. - cierpliwie odpowiadał na moje pytania. - I nie, nie wiem ile Jaehyo ma wzrostu.
Spojrzałam na niego zdumiona. 
        - Skąd ty...? - wyjąkałam.
        - Nie mów, że naprawdę chciałaś o to spytać! 
        - Chciałam! Przerażasz mnie Kyu! - wstałam i zaczęłam od niego uciekać, a on zaczął mnie gonić. 
        - Rim, come back! 
        - Hohoho nieee~!

Spędziliśmy ze sobą jeszcze dobrych kilka godzin, a do mojego domu dojechaliśmy na 21:48. Przez większość czasu wygłupialiśmy się jak dzieci. Później, gdy już   zaczynało robić się ciemno, zaczęliśmy spacerować. Dowiedziałam się wtedy trochę rzeczy o nim i o reszcie chłopaków. 
Kyung był naprawdę miłym i słodkim chłopakiem. Czułam, że nawet jeśli kolejny raz zawiodłam się na Yukwonie to Kyung całkowicie mi to zrekompensował. Po prostu czułam, że zdobyłam przyjaciela. Znałam go zaledwie jeden dzień, a czułam się z nim tak, jak z Joonem po 15 lat znajomości. 
       - Dzięki za miło spędzony dzień. - Uśmiechnęłam się do niego.
       - Możemy to kiedyś powtórzyć jeśli będziesz miała ochotę... - mrugnął do mnie, a ja parsknęłam śmiechem. 
       - Jasne. Do zobaczenia Kyu~ - odwróciłam się i zaczęłam kierować się do drzwi wejściowych. 
       - Czekaj Rim! - zawołał. - Dasz mi swój numer?
Zamrugałam kilka razy, jakby nie wiedząc o co mu chodzi. 
       - Dam. - spowrotem do niego podeszłam i wzięłam telefon z jego ręki by wprowadzić mój numer. Uniosłam brew, gdy zobaczyłam nazwę kontaktu: Rimmie <3
       - Dzięki, napiszę - wyszczerzył się. 

Z szerokim uśmiechem zdjęłam płaszcz i buty. Przeszłam z przedpokoju do salonu, a to co tam zastałam na zawsze zostawi dziurę w mojej psychice.
       - Moje niewinne oczy! - sapnęłam i zakryłam sobie ślepia. Tam...na kanapie...Miyoung...nago...i...jakiś...mężczyzna...
       - Matko boska! Taerim! - krzyknęła Miyoung, a ja po omacku zaczęłam kierować się w stronę schodów.
       - Ja nic nie widziałam! Nie przeszkadzajcie sobie! - zapewniłam ich i puściłam się biegiem po schodów, gdy tylko wymacałam poręcz. Stanowczo za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Jak ja teraz siądę na tej kanapie? 
Z głośno bijącym sercem zamknęłam się w swoim pokoju. Pierwszy raz miałam okazję zobaczyć takie coś na oczy. To znaczy, teoretycznie wiem jak to wygląda, ale pierwszy raz to widziałam i...i... Przecież to wyglądało jakby on chciał zjeść jej twarz!
Już wiem dlaczego jeszcze nigdy się nie całowałam. OMG OMG OMG. Bleh. 

Gdy już względnie się ogarnęłam, czysta i pachnąca siedziałam w mojej seksownej pidżamce na łóżku i bawiłam się z moją ulubionym pluszakiem, ktoś zapukał do moich drzwi. 
       - Prosze? - powiedziałam, patrząc na drzwi. Do środka niepewnie wkroczyła Miyoung. 
       - Heej... - zaczęła. - Myślę, że wiesz w jakiej sprawie przyszłam.
       - Ale ja naprawdę nic nie widziałam! - pisnęłam i zakryłam sobie twarz dłońmi. Miyo zaśmiała się. 
       - Wybacz, nie chciałam skrzywidzić twojej niewinności. - zaśmiała się. - Wierzę także, że nic nie powiesz o tym rodzicom.
       - Oczywiście, że nie. Głównie dlatego, że chyba spaliłabym się ze wstydu, gdybym musiała im o tym powiedzieć - wymamrotałam. 
       - Posłuchaj Taerim. Za trzy tygodnie idę na otwarcie nowego klubu w Seulu i chciałabym, żebyś poszła ze mną. Będzie tam mój nowy chłopak, którego chciałabym, żebyś poznała. 
       - Czy to...?
       - Tak to ten chłopak, którego miałaś dzisiaj okazję zobaczyć. - kiwnęła głową. 
       - Dlaczego chcesz mi go przedstawić? Zwykle nie przedstawiasz mi swoich chłopaków. - zmarszczyłam brwi.
       - Widzisz Taerim...czuję, że to jest coś poważniejszego i dlatego chcę ci go przedstawić. - szepnęła, a ja popatrzyłam na nią zdumiona. - Wiem, że to dla ciebie nie będzie żadna przyjemność, bo nie lubisz takich miejsc, ale to dla mnie ważne.
       - Nie no, pewnie. - zgodziłam się bez zastanowienia. Miyoung odetchnęła z ulgą, jakbym moimi słowami zdjęła jej ogromny ciężar z ramion. 
       - Dzięki Taeś. - przytuliła mnie. - A teraz idź spać. Dobranocka już się dawna skończyła, co to za wracanie do domu po nocy?! 
Prychnęłam i odepchnęłam ją od siebie. Miyo uśmiechnęła się, ale wyszła, wcześniej życząc mi dobrej nocy. 

Wygodnie ułożyła się na łóżku i opatoliłam kordłą, nie gasząc mojej pro lampki. Rozmyślałam o dzisiejszym dniu, a szczególnie Zico i Yukwonie. Tak naprawdę byłam niewymowanie wdzięczna Kyungowi, że wziął mnie wtedy stamtąd. Obydwoje mnie obrzydzali. Obiecałam sobie, że będę silna i nie dam się jego gierkom, ale Zico to już inna sprawa. 
Gdzieś tam głęboko liczyłam, że Yukwon powie coś innego, że nie "wyda" mnie Zico, jak jakiegoś taniego towaru, który każdy może mieć, ale boleśnie się zawiodłam. Jednakże byłam wdzięczna losowi, że dał poznać mi takich ludzi jak Kyung, Jaehyo, Jihoon, Taeil czy Minhyuk. Wiedziałam, że jeśli tylko spędzimy ze sobą więcej czasu, będziemy się świetnie dogadywać. 
Gdy już praktycznie spałam, obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Z cichym jękiem zgarnęłam go z szafki nocnej, ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu, gdy zobaczyłam treść wiadomości.

Od: Nieznany numer
Dobranoc Rimmie <3      

The Versatile Blogger.

Heloł... *fanfary* zostałam nominowana do The Versatile Blogger!
Czuję się fajna xD
Bardzo dziękuję za nominację~! Przy okazji chcę przeprosić za tak długą nieobecność... ._. Rozdział 4 mam już dawno skończony, ale po prostu nie chciało mi się go wrzucić ; _ ; Przepraszam, jeszcze dzisiaj go dodam. Tymczasem...


Zasady:

- Podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu,
- Pokazać nagrodę "Versatile Blogger Award" u siebie na blogu,
- Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie,
- Nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują,
- Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

7 faktów:

1. Uwielbiam yaoi *-*.
2. Mam ksywkę Czołg xD.
3. Nie cierpię matmy.
4. Zaczęłam się interesować Azją po obejrzeniu Naruto.
5. Jestem kompletnym nołlajfem. 
6. Moje ulubione zwierzęta to alpaki i pandy.
7. Chciałabym mieć żółwia xD

Strasznie lamerskie, ale ciężko wymyślić coś lepszego, gdy potrzeba xD

Nominowane blogi:
1. sosorrybutiloveyou.blogspot.com
2. powerkpopff.blogspot.com
3. keepcalmandloveexo.blogspot.com

I... to tyle xDDD
Nie no, naprawdę to wszystko z mojej strony. Wiem, że miało być 15 blogów, ale nie przychodzi mi na myśl nikt inny. Wybaczcie ; _ ;